Autor: Sławomir Baczulis, Barbara Balawejder, Jan Cetner, Bogdan Gorczyca, Małgorzata Leszczyńska-Domańska, Justyna Kłys, Wanda Misiak, Jan Misiak, Agnieszka Ryczywolska, Barbara Świderek, Piotr Tomaszewski, Marcelina Wójcik-Bizoń
Wyd.: 2016
Dwadzieścia lat temu otwierałem pierwszy rok akademicki w Wyższej Szkole Ekologii i Zarządzania. Uczucia, które mi wtedy towarzyszyły, były bardzo różnorodne. Z jednej strony nadzieja na sukces, w który pozwalało wierzyć duże zainteresowanie podjęciem studiów w nowo założonej Szkole. Ale z drugiej również niepewność i niepokój czy podołamy wyzwaniom, czy nie zawiedziemy tych, którzy już na początku nam zaufali.
W wynajętej auli, w obecności niewielkiej grupy pracowników i dużej grupy 701 rozpoczynających naukę studentów, wypowiedziałem formułę „rok akademicki 1995/1996 uważam za otwarty”. Formuła była tradycyjna, wypowiadałem ją wcześniej wielokrotnie, piastując funkcję rektora w innych szkołach wyższych, ale okoliczności były zupełnie odmienne. Miałem wtedy świadomość, że podejmując decyzję o założeniu Szkoły, biorę na siebie odpowiedzialność i daleko idące zobowiązania. Pamiętam jak w pierwszym przemówieniu, zapewniałem zebranych, że nie zawiedziemy tych, którzy nam zaufali i wybrali Uczelnię, o której wiedzieli bardzo niewiele. Wierzyłem, że te zapewnienia staną się rzeczywistością, ale jednocześnie zdawałem sobie sprawę z tego, że wszystko musimy zbudować od początku, w niełatwych warunkach, bez jakiegokolwiek zaplecza materialnego i pomocy z zewnątrz.
W tamtym okresie mogłem liczyć wyłącznie na zaangażowanie i siłę woli osób, które ze mną podjęły się tego przedsięwzięcia. Czas przed dwudziestu laty był w historii i rozwoju Polski, bardzo znaczący. W szybkim tempie następowały zmiany w systemie społeczno–gospodarczym, prowadzące do intensyfikacji gospodarki wolnorynkowej. Wraz z dynamicznym rozwojem gospodarczym wzrastało zapotrzebowanie na wysoko wykształconą kadrę, mogącą zaspokoić nie tylko potrzeby zmieniającego się kraju, ale również aspiracje obywateli, uczestniczących w przemianach. Odpowiedzią na te potrzeby była także zmiana rynku edukacyjnego, w tym przede wszystkim, pojawienie się wyższych szkół niepublicznych. To była motywacja, aby podjąć wysiłek włączenia się w nurt przemian. Decyzja była motywowana również tym, że miałem już wieloletnie doświadczenie, nie tylko pracy w szkole wyższej, ale i kierowania nią, pełniąc funkcje prorektora i rektora przez wiele lat. Doświadczenia zdobyte w szkole publicznej i niepublicznej pozwoliły mi z powodzeniem zaangażować się w utworzenie szkoły wyższej i zarządzanie nią, pełniąc funkcję jednoosobowego założyciela i jednocześnie rektora.
Ówczesny rynek pracy chłonął ludzi z dobrym przygotowaniem menedżerskim, ludzi będących specjalistami w zakresie nowoczesnego zarządzania czy marketingu. Mając tego świadomość, kształcenie w nowo utworzonej Uczelni zaczęliśmy od tego właśnie kierunku, aby stopniowo, ale znacznie poszerzać proponowaną ofertę edukacyjną z zakresu różnych dziedzin nauki. Zdawałem sobie sprawę, że najbardziej efektywne wykształcenie, to wykształcenie interdyscyplinarne, łączące ze sobą kierunki: ekonomiczne, przyrodnicze, techniczne, a nawet artystyczne. Założenie przyjęte przy powołaniu Szkoły, okazało się skuteczne i przyczyniło się do jej dynamicznego rozwoju. Po dwudziestu latach funkcjonowania Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania, koncepcja kompleksowego kształcenia zyskała uznanie ze strony studiujących, jak i otoczenia społeczno-gospodarczego, w którym Szkoła funkcjonuje. Dowodzi tego, utrzymujące się na wysokim poziomie, zainteresowanie pracodawców absolwentami naszej Uczelni.
Rozwój Szkoły następował nieustannie we wszystkich obszarach jej działalności. Choć, muszę przyznać, że nie bez trudności, ale metodą prób i błędów oraz zaangażowaniem pokonywaliśmy je. Dlatego dziś, z satysfakcją mogę powiedzieć, że nadzieje wyrażane 20 lat temu, podczas otwarcia pierwszego roku akademickiego, że „damy radę” pomimo zmieniających się warunków, stały się rzeczywistością. Dzięki wszystkim osobom, które przez cały okres funkcjonowania Szkoły towarzyszyły nam przy budowaniu jej dzisiejszej pozycji i prestiżu, wcześniejsze obawy i wątpliwości nie urzeczywistniły się. Publikacją tą serdecznie dziękuję wszystkim współpracownikom, studentom oraz absolwentom za przebytą drogę, za umacnianie nas w przekonaniu, że wytyczony cel może być osiągnięty, a przyjęta strategia zrealizowana i zakończona sukcesem.